Jabłoński uspokaja ws. środków z UE. "Lubimy kreować problemy, których nie ma"
Poniedziałkowe wydanie "Rzeczpospolitej" podało, że Bruksela "wstrzymuje praktycznie wszystkie fundusze dla Polski". Powód? Brak spełnienia wszystkich warunków dotyczących polskiego sądownictwa. Bo chociaż Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego została zlikwidowana, to jednak, jak twierdzi "Rzeczpospolita", "nie zostały wypełnione pozostałe warunki". "Polska zgodziła się je wypełnić, dzięki czemu unijna Rada zaakceptowała w czerwcu nasz Krajowy Plan Odbudowy, opiewający na 24 mld euro dotacji i 12 mld euro pożyczek na odbudowę gospodarki po pandemii. Jednak rząd nie wysyła wciąż wniosków o płatności, bo wie, że pieniędzy nie dostanie, gdyż całości warunków nie spełnił" – czytamy.
Jednak brak pieniędzy z KPO może okazać się niejedynym problemem dla Polski. Jak twierdzi dziennik, zagrożone są także środki z polityki spójności i programów regionalnych. Kwota, jaką Polska ma otrzymać z pierwszego z tych dwóch programów to 75 mld euro dotacji w budżecie na lata 2021-27. Jednak może okazać się, że otrzymamy jedynie zaliczki, czyli 1-1,5 proc. całej sumy.
Jabłoński uspokaja. "Nie ma żadnej decyzji"
Tymczasem jak podkreślił na antenie Polskiego Radia 24 wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, na razie nie zapadła żadna decyzja na szczytach UE ws. całkowitej blokady pieniędzy dla naszego kraju.
– Od tego trzeba zacząć. Mam wrażenie, że sami sobie w Polsce lubimy kreować problemy, których nie ma. Oczywiście jest bardzo wielu polityków w UE, którzy chcieliby Polsce szkodzić. Jest też niestety wielu takich polityków w Polsce. Ale w tej sprawie, wyłącznym źródłem jest jedna, wyrwana z kontekstu wypowiedź unijnego urzędnika, i to nie najwyższego szczebla – wskazał wiceszef MSZ.
Jabłoński podkreślił, że trzeba mieć świadomość, iż będą podejmowane próby pozbawienia Polski pieniędzy. – KE oraz politycy związani z innymi obozami niż PiS nie kryją, że chcą korzystać z tych narzędzi – powiedział. Wiceminister nawiązał do głośnej wypowiedzi szefowej KE, która przed wyborami parlamentarnymi we Włoszech sugerowała, że jeśli wygra formacja eurosceptyczna (chodziło o Braci Włochów, którzy zwyciężyli), to Komisja może zablokować środki dla Rzymu.